Wędkarstwo spinningowe rzeczne w wydaniu letnim jest powszechnie, przez cały rok i przez niemal wszystkich spinningistów, zjawiskiem wyczekiwanym.
Czas wielkiego żarcia wielu gatunków ryb (w tym moich, a myślę, że i dla wielu z Was też ulubionych) to jednocześnie dla nas czas swoistej wędkarskiej orki: traperki pstrągowo-kleniowej. Charakteryzującej się trudem przedzierania się przez gęstwinę pokrzyw, użerania z insektami, znojem dźwigania na sobie pełnego ekwipunku. Odbywanej w asyście nieodłącznego towarzysza doli lub niedoli letnich wojaży (w zależności od tego kto jak się do wyprawy przygotuje): lejącego się z rozpalonego nieba słońca.
Łatwo się sparzyć, spalić, zmęczyć. W konsekwencji ogólnie zniechęcić.
Największą tu sztuką jest czerpanie radości z wędkowania: będąc skąpanym w promieniach słonecznych, nie kąpać się we własnym pocie. A im dalej w las, tym ciężej. Im bardziej w górę czy dół rzeki tym do samochodu dalej – nie bliżej. Tobołek jest tak samo ciężki, zarośla nie rzedną, komary stają się jakby bardziej natrętne, a słońce wciąż tak samo pali albo i jeszcze bardziej. A przecież chcemy chwytać tylko piękne wędkarskie emocje!
Po nie nad nią przybywamy – nad letnią rzekę. Niby najpospolitszą, sprawiającą nam jednak najwięcej problemów i niewygód. I dopiero, gdy raz zada nam ona pieprzu, zaczynamy sobie zdawać sprawę, że jest niemal najtrudniejszym ze wszystkich wyzwaniem. I że tu nie czas i nie miejsce na kompromisy. Bezsprzecznie stawia ona przed wędkarzem nie lada problemy logistyczne… czytaj dalej na firmadragon.pl
2 komentarze
Darek
8 sierpnia 2019 at 22:13ja w lecie uwielbmiam łowić klenie brodząc rzeką. Nie używam spodnibutów ani woderów. Krótkie spodenki i gumowe buty to dla mnie ulubiona metoda łowienia w słoneczne dni. Jest wygodnie i przyjemnie
dawid@zwedkowani.pl
13 sierpnia 2019 at 11:08To brzmi zachęcająco, tylko te krzaczory i insekty ?