Ile mogę Wam powiedzieć o przynęcie, której używam – przyznam szczerze – krótko? Wbrew pozorom sporo. Dragon V – lures Aggressor Pro notorycznie wygląda złowionym rybom z pyszczków. Jest skuteczny! – choć nie ukrywam, że ma też kilka niedociągnięć.
Dragon V – lures Aggressor Pro 3’ – pierwsze wrażenie: (zbyt?)delikatna gumowa przynęta na pstrągi.
Bardzo smukły – pomyślałem wyciągając pierwszy raz rękę po przynętę. Ostrożnie ujęty w palce był przyjemnie mięciutki. W kontekście czekającej go przeprawy przez pstrągowa rzekę, przerażająco wręcz delikatny. Wrażenie lichości potęgowane defektem odklejających się od korpusów oczek, nie opuszczało mnie nawet na moment.
Z pudełkami pełnymi Aggressorow i z przeświadczeniem o wyrzuconej w błoto kasie, spoglądałem na rzekę z mieszanymi uczuciami.
Przynęta o akcji… i kilka innych cech.
Pierwsze pobieżne obserwacje sposobu pracy i… jako taka otucha wlewa się mi w serce. Nie takiej co prawda spodziewałem się po przynęcie pstrągowej – byłem więc w moim optymizmie ostrożny – ale delikatne ruchy korpusu wespół z prędką pracą ogonka, były obiecujące. Aggressor Pro ciął wodę jakby miał motorek w…
Coś tak nieszablonowego, w wędkarstwie potrafi przełożyć się na sukces.
Z większa więc niż przed chwilą ufnością w przynętę – jeszcze nie z wiarą, ale z zainteresowaniem narastającym z każdym kolejnym ruchem korbki – obserwowałem jej zachowanie w wodzie. Obławiając przy tym kolejne metry rzeki, których ostatecznie nie tak zaraz wiele musiałem pokonać, nim złowiłem pierwszą rybę.
To już mi się podobało – bardzo!
Tak bardzo, że w czasie krótkim, jak pierwszy złowiony pstrąg (był mały, bidulek), od miana wielkiej niewiadomej, na najczęściej używaną przeze mnie przynętę awansował w chierarchii Aggressor Pro – najchętniej zajadana minionej zimy przez moje pstrągi przynęta. Również przez te większe. I zapewne nie były to kropki ostatnie.
Tak. Ryby do reszty polubiły ten lichy kąsek, w równym stopniu, jak po dziś dzień nie lubi (nienawidzi wręcz) Aggressor Pro 3’ główki jigowej z kołnierzem – gdyż potrafi uszkodzić jego mięciutki i smukły korpus.
Oczka wypadają – problem, jako autor Dragona, zgłosiłem – lecz teorię nieodporność na zaczepy czy rybi szczękościsk, których to na początku byłem pewien, oficjalnie wkładam między bajki!
Podsumowanie
Pierwsze, niejasne wrażenia z oględzin,bywają ostatnim z przynętą kontaktem. Niech ta historia będzie dla innych przestroga.
Lepiej jest gdy przynęta posiada przerost treści nad formą niż odwrotnie. Choć nie powiem: zbyt wiele do zarzucenia Aggressorowi Pro nie mam w żadnej z tych materii. To przynęta treściwa nie tylko wizualnie – każdy wybierze kolor dla siebie – ale można na nią też naprawdę dobrze połowić.
W każdym razie moje ryby ją polubiły. Może polubią i Twoje.