Moment złowienia ryby poprzedzają trzy etapy: zacięcie, hol i podebranie: ręką, z pomocą nogi (widziałem taki wyczyn), ale też przydatny może okazać się podbierak wędkarski – gadżet na rybach nie(d)oceniony.
Podbierak jest sprzętem niedocenionym przez wielu – tak właśnie uważam – posiadającym za to nieocenioną użyteczność. Zdecydowanie za mało uwagi przykładamy do kwestii podbierania ryb, dlatego zdarza się nam tracić te, których stracić nie mieliśmy prawa.
Przypominasz sobie te chwile? Nowy “personal best” był tuż, tuż… A przecież wystarczyło mieć odpowiedni podbierak…
Odpowiedni czyli jaki?
Taki, który da Ci największe szanse wyjęcia ryby z rzeki czy jeziora. Akwenu o brzegach zarośniętych lub całkowicie wolnych od roślinności. Z dnem pozwalającym brodzić, bądź zamulonym tak, że aż strach zrobić krok.
Ważne jest abyś wiedział w jakich warunkach będziesz wędkował – i to jest pierwsza potrzebna informacja, od której uzależnić powinieneś wybór modelu podbieraka. Jakiej wielkości ryby masz szansę “ustrzelić”? – to drugie i z grubsza ostatnie co powinieneś wiedzieć.
Nie za dużo tego, ale tyle wystarczy.
Gdy już posiądziesz tę wiedzę, idź do sklepu.
A tam – podbieraków ci u nas dostatek – przywita sprzedawca. A Ty – parafrazując dalej – kup któryś jako wróżbę przyszłego zwycięstwa – nad kleniem, boleniem, szczupakiem…
Który? Na to pytanie tylko jedna osoba zna odpowiedź.
Ty sam, bo tylko Ty wiesz gdzie będziesz łowił, na jakie ryby polował. Ode mnie otrzymasz tylko jedną radę: lepiej kup podbierak za duży niż za mały. Z rączką nazbyt długa niż przykrótką, bo lepiej jest sięgnąć podbierakiem za daleko niż zbyt blisko.
Lepiej niech się ryba w nim swobodnie pluska, niż ma z niego wypaść lub w ogóle się do niego się nie zmieścić.
Podbierak wędkarski – inne parametry.
Te dwa parametry są najistotniejsze: długość rączki, wielkość “kosza”. Ja tak przynajmniej uważam. Ryba bowiem równie “ochoczo” wpłynie do każdego podbieraka. Nieważne drewnianego czy plastikowego.
Nie chcę jednak powiedzieć aby rodzaj materiału z jakiego jest on zrobiony, jakość wykonania czy ciężar nie miały w ogóle znaczenia. Otóż mają je, ale…
….tylko dla Ciebie!
Wpływają na komfort łowienia, lekkość brodzenia, no i… kurcze. Fajne zdjęcia się przy drewnianym podbieraczku robi! Dobrze jest gdy podbierak ma zaczep, za pomocą którego przymocujesz go do kamizelki. Gumową siatkę, która niweluje problem występujący przy siatkach tradycyjnych – wczepiających się w nie kotwic.
To wszystko są niezaprzeczalne plusy. Dlatego szukaj podbieraka, który je wszystkie posiada, a gdy już go znajdziesz – kup. Jeżeli jednak masz wybierać pomiędzy sprzętem o odpowiednich parametrach technicznych, a takim, który ładnie wygląda, jest lekki, fajny i “cacy”, ale jest za mały czy zbyt krótki – wybierz ten pierwszy.
Jeżeli wymaga tego łowisko, weź podbierak karpiowy. Nad pstrągowa rzekę na przykład. Nie świruję, zrób to – gdy naprawdę musisz. Gdy w rzece pływają 80 cm kropki, a dostępu do do nich broni 1,5 metrowy pas trzcin.
Nigdy nie przekładaj mody i lansu nad użyteczność. Jeżeli ktoś chce to zrobić, to ogłaszam, że mam w kuchni sitko w niezłym designie. Z chęcią pożyczę… na metrowe szczupaki.
Podsumowanie.
Wędkarstwo to sztuka. Ale bez szczęśliwie zakończonego holu, uczestniczymy nie w spektaklu zwieńczony sceną złowienia pięknej ryby, ale stąpamy po deskach “Teatru dramaturgii i frustracji wędkarskiej”.
Najbardziej “bolą” te ryby, które czmychają nam spod rąk. Możemy najcelniej na świecie podawać im przynęty. Z gracją prowadzić je na żyłce. Możemy zrobić wiele, ale ryba która nie trafia nam do ręki będzie zawsze, ale to zawsze, rybą której nie złowiliśmy.